2023-01-18

6 gitarzystów, którzy późno zaczęli (i dlaczego nie jest za późno dla Ciebie)

Czy to już ten czas, kiedy trzeba odłożyć na bok plany o muzycznej karierze? Tak uważa wielu osiemnastolatków, a niekiedy i młodszych gitarzystów. Za punkt odniesienia służą im życiorysy rockmanów, którzy w ich wieku nagrywali już swoje pierwsze albumy i ruszali w trasy koncertowe.

Ale to nie do końca tak, że jak ktoś nie rozpoczął wcześnie, to lepiej, żeby wcale tego nie robił lub jak najprędzej zaczął nadrabiać “zaległości”.

Chcemy to udowodnić, prezentując sylwetki sześciu gitarowych sław, które wystartowały z karierą stosunkowo późno…Albo nawet bardzo późno.

1. Chuck Berry

Chuck Berry zaliczył wprawdzie swoje pierwsze doświadczenia z gitarą już jako nastolatek i zanotował pierwszy publiczny występ w wieku 15 lat… Ale czekał niemal drugie tyle, aby stać się pełnoprawnym muzykiem.

Pierwszą przeszkodą okazał się pewien “drobny” incydent, a mianowicie… napad z bronią w ręku. A nawet trzy napady, za które w 1944 roku trafił do więzienia.

W późniejszych wypowiedziach Chuck dowodził, że broń była niesprawna, lecz nie zmieniało to faktu, że kara się należała.

Po wyjściu z więzienia nie wrócił na szczęście do przestępczej działalności. Zamiast tego ożenił się, założył rodzinę i rozpoczął karierę zawodową: jako fabryczny robotnik, woźny czy… kosmetyk.

We wczesnych latach 50. powrócił do gitary, występując w lokalnych klubach. W 1955 poznał Muddy’ego Watersa… A reszta jest historią rock and rolla.

Dopiero gdy miał na karku 29 lat, Chuck Berry odpalił, aby później zostać jednym z najbardziej znanych muzyków ever.

Zmarł w marcu 2017 roku, dożywając dziewięćdziesiątki. Pozostawił po sobie niesamowite dziedzictwo w postaci nagrań, które przeszły do historii i stanowiły punkt odniesienia dla późniejszych legend.

To niejedyny artysta na naszej liście, który przeszedł drogę od przestępcy do gwiazdy. Stay tuned.

2. Mark Knopfler

Myślisz Dire Straits, przed oczami masz Marka Knopflera. Czyli człowieka, który regularnie pojawia się w zestawieniach najlepszych gitarzystów rockowych w historii tego gatunku.

Knopfler nie zawsze jednak miał po drodze z gitarą. Wprawdzie nauczył się na niej grać już jako nastolatek, lecz potem porzucił muzykę dla innych ścieżek kariery. Takich, jak na przykład dziennikarstwo.

Tworzeniem dźwięków na poważnie zajął się dopiero w późnych latach 70., gdy zaczął już zbliżać się do tego okresu w życiu, kiedy duch wciąż jest chętny, ale plecy nie nadążają (znanego też jako trzydziestka).Słuchając dziś jego kompozycji, można tylko przyklasnąć tej decyzji.

3. Johnny Ramone

Naprawdę nazywał się John Cummings. Pochodził z Nowego Jorku, gdzie urodził się w 1948 roku, by pewnego dnia dokonać rewolucji w świecie gitarowego grania.

I to bez przesadnie skomplikowanych kompozycji. Jego kawałki wpadały za to w ucho i robią to dalej mimo upływu lat. Cummings od małego był związany z muzyką i nawet próbował grać na instrumentach, nie przykładał do tego jednak szczególnej wagi.

Aż nadszedł pamiętny rok 1974… Kiedy to wespół z Douglasem Colvinem, Jefferym Hymanem i Tamasem Erdelyim, Johnny założył w Queens zespół The Ramones.

Ich utwory były dynamiczne, zawierały spory ładunek młodzieńczej agresji oraz – to już inicjatywa Johnny’ego – dużo gainu i przesteru, co wtedy było czymś stosunkowo rzadko spotykanym.

Johnny Ramone zmarł na raka prostaty we wrześniu 2004 roku. Pozostawił po sobie legendę, której nie sposób przecenić.

Dość powiedzieć, że liczne późniejsze ikony rocka, punka i metalu przyznają, że wyrośli na albumach The Ramones. Gdyby w latach 70. nie zaczęli występować w nowojorskich klubach, dzisiejsza muzyka wyglądałaby zupełnie inaczej.

4. Glen Tipton

Jeden z największych fanów wzmacniaczy Marshall wśród gitarowych sław. Za instrument chwycił na poważnie dopiero w wieku 21 lat.

Po sześciu latach w kapeli The Flying Hat Band w końcu trafił tam, gdzie przewidziała dla niego miejsce historia rocka. Czyli do zespołu Judas Priest, w którym sformował niezapomniany duet z K.K. Downingiem.

5. Wes Montgomery

Pewnego wieczoru dwudziestoletni wówczas John Leslie Montgomery zabrał żonę na tańce. Nie wiedział jeszcze, że jego życie zupełnie się tego dnia odmieni… Na szczęście na lepsze.

Wtedy bowiem po raz pierwszy usłyszał muzykę Charlie Christiana, która zrobiła na nim piorunujące wrażenie. Następnego poranka udał się od razu do sklepu muzycznego i kupił swoją pierwszą gitarę.

Wkrótce rozpoczął niełatwą karierę w okolicznych klubach. Przygrywał bawiącym się ludziom z myślą o tym, że rano musi wstać do pracy w zakładach mleczarskich, gdzie był zatrudniony na stanowisku spawacza.

Usiłował za wszelką cenę grać dokładnie tak, jak Christian. Dzięki temu pewnego dnia zwrócił na siebie uwagę jazzowego muzyka, Leo Hamptona, któremu spodobała się jego imitacja.

Hampton zaproponował Johnowi posadę gitarzysty w swoim zespole. W ten sposób wkroczył on do świata profesjonalnej muzyki – pod nazwiskiem Wes Montgomery. Rozgościł się w nim na tyle, że obecnie wymieniany jest jako jeden z największych jazzowych mistrzów gitary w historii.

Z jego życiorysu płynie podwójna lekcja.

Po pierwsze, co odpowiada tematowi przewodniemu dzisiejszego wywodu, możesz mieć dwójkę z przodu w metryce i spokojnie myśleć o obraniu ścieżki zawodowej związanej z tworzeniem dźwięków.

Po drugie… Pamiętasz ten motywacyjny kawałek o oryginalności i szukaniu własnego głosu? Jak się okazuje, nie zawsze trzeba przywiązywać do tego tak wielką wagę. Heh.

6. James Lewis Carter Ford

Zapoznając się z tekstem do tego miejsca możesz powiedzieć coś w stylu: “Wielkie mi halo, znaleźliście paru dwudziestokilkulatków i zadowoleni odklepaliście tekst o staruszkach gitary. A co, jeśli jestem po trzydziestce?”

Ha! Dla Ciebie też jest jeszcze szansa. Pokazuje to przykład Jamesa Lewisa Cartera Forda, znanego bardziej pod pseudonimem T-Model Ford.

Ten jegomość muzyczną przygodę rozpoczął dopiero po… siedemdziesiątce!

A zanim do tego doszło, wiódł ciekawe życie. Co nie znaczy, że godne pozazdroszczenia. Ford w młodości był maltretowany przez ojca, co mogło mieć wpływ na to, że później sam niejednokrotnie uciekał się do przemocy. Odbył chociażby wyrok 10 lat ciężkich robót za morderstwo. Zwolniono go już po dwóch latach.

Kilkukrotnie się żenił, pozostawiając po sobie liczne potomstwo, którego dokładnej liczby sam nie znał. Do późnego wieku pracował fizycznie w rozmaitych miejscach.

To kiedy wreszcie zaczął grać? Zależy, kogo wolisz posłuchać. Jedni mówią, że dobiegał wtedy sześćdziesiątki. Inni twierdzą, że miał 75 lat. Tak czy inaczej, nie spieszył się specjalnie z debiutem.

Wkrótce wydał solowe albumy. I to aż 6 na przestrzeni 11 lat. W 2008 roku dołączył do kapeli GravelRoad. Zmarł pięć lat później, jako uznany artysta.

A Ty jaką masz wymówkę, kiedy mówisz, że już za późno na karierę gitarzysty?

Skąd bierze się przekonanie, że po dwudziestce nie warto zaczynać?

Jak wspomnieliśmy, wiele gitarowych legend osiągało sławę w naprawdę młodym wieku – stąd presja mijającego czasu, odczuwana przez instrumentalistów chcących iść w ich ślady.

Niektórzy wskazują też na fakt, że najlepiej zostać muzykiem, kiedy ma się na koncie edukację w szkole muzycznej.

Prawda, to pomaga. Ale przecież nie potrzebujesz szkolnego dyplomu plus listu motywacyjnego z referencjami, aby aplikować o posadę w kapeli – sam koncept wydaje się absurdalny.

Liczba dostępnych w sieci kursów sprawia, że początek jest teraz łatwiejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Przy odrobinie chęci i wolnego czasu można stosunkowo szybko osiągnąć poziom, który uprawnia do gry w kapeli i tworzenia własnych kawałków.

Kolejny argument to ten, że za młodu człowiek łatwiej uczy się języków obcych, a później przychodzi mu to już znacznie trudniej, więc pewnie tak samo jest z instrumentami. Cóż, o ile jest to prawda w przypadku języków, nie da się tego odnieść do tworzenia muzyki. Nie ma jakiegoś ośrodka w mózgu, który sprawiałby, że z biegiem lat tracimy zdolność do nauki gry.

Zacznij, kiedy jesteś gotowy

Sprawa zasługuje na dokładniejsze opisanie w osobnym tekście, dlatego podsumujmy to na razie pokrótce.

Kiedy jesteś dorosły, dysponujesz większymi środkami do zakupienia odpowiedniego sprzętu.

Masz też większą dyscyplinę i stabilność poglądów (między innymi tych muzycznych); wiesz już pewnie dokładnie, co chcesz grać.

Z biegiem lat zyskujesz również większe rozeznanie odnośnie tego, jak promować swój zespół lub solową działalność. A także jak podejmować biznesowe decyzje – to coś, co często nie jest specjalnością nastolatków, choć tu wkraczamy już na niebezpiecznie grząski grunt generalizowania.

A jeśli myślisz, że po trzydziestce czy czterdziestce czeka Cię co najwyżej rola gwiazdy garażowego zespołu, przescrolluj sobie tę listę jeszcze raz.

Długa nie jest, owszem. Ale to jedynie wierzchołek góry lodowej; zestawienie gitarowych sław, które odniosły ogromny sukces.

Odrobinę niżej znajduje się całkiem spore grono artystów, kórzy osiągnęli “tylko” duży – w postaci tego, że życiowa pasja stała się ich zawodową karierą.

Chcesz do nich dołączyć? Możesz to zrobić w każdej chwili. Niezależnie od tego, czy masz 14, 18, 30 czy 70 lat.

Znajdź swoją pierwszą gitarę na RNR.pl!

Zaufane Opinie IdoSell
4.89 / 5.00 577 opinii
Zaufane Opinie IdoSell
2024-04-14
Zamówienie realizowanie sprawnie ,szybko i profesjonalnie. Obsługa na szóstkę.
2024-03-05
Pełen profesionalizm
pixel